20091128

uwaga, marudzę [i dużo piszę ale czytajcie i tak hihi] :

AAAAAAAAAAAAAAA KRRRWAAAAAAAAAAAA ten tydzień to jakieś jebane pasmo porażek, codziennie coś, a dokładnie - co następuje:
* PONIEDZIAŁEK - Dobra, poniedziałek był okej bo od tamtego dnia jeżdżę znów z biletami ulgowymi i nie wydaję 12zł na bilety dziennie. Poza tym byłam na koncercie i było W CHUJ PANKOWO I HARDKOROWO i świetnie się bawiłam i zostanę mamą chrzestną jeśli podejrzenia o istnieniu potencjalnego bobo się potwierdzą.<3
* WTOREK - Kackackac + kartkówka z historii, oczywiście moje odpowiedzi są świetnym żartem, mam nadzieję, że nauczycielce poprawi się dzięki mnie humor podczas sprawdzania teścików. No i nie wiem z kim w końcu całował się Patryk i nikt nie chce mi powiedzieć ; (
* ŚRODA - uciekłam z zajęć [na 9:45] by oddać krew [byłam tam o 9:00], oczywiście nieeee, po co im moja zajebista krew, ośmielam się mieć okres i brać regularnie tabletki na mózgowie więc mogę wypierdalać. Dostałyśmy z Ewą [BOHATERKA! boi się krwi a i tak pojechała!] zwolnienia na godziny, uwaga: 9:00-10:20. Więc nie opuściłyśmy nawet całej jednej lekcji. Poszłam do domu, zebrałam opierdol od mamy i postanowiłam, że pójdę na ostatnią lekcję by oddać esej na 500 słów!:O, oczywiście jak już doczłapałam do szkoły dla elektryków połowa mojej grupy paliła fajki przed wejściem i śmiała się ze mnie, ponieważ lekcja została odwołana. Na koniec dnia przez 4 idiotów udających, że grają w snookera, zostałam w pracy godzinę dłużej. Do 1:12am.
CZWARTEK - Brak dobrych tamagotchi na allegro, subtelne poproszenie przez nauczycielkę bym więcej nie przychodziła na jeden z przedmiotów, a lekcję później bycie objeżdżaną za to, że nie mówię w łacinie.
PIĄTEK - Zmułka.
SOBOTA - HAHAHA wszyscy już wiedzą ale taaaak, nie wychodzę przez łykend i nie będę wychodzić w ogóle jak nie zacznę się uczyć. A nie zacznę, bo nie potrafię. Ha. Ha. Ha.

No, to by było na tyle. Czuję się jakby cały świat mówił JOKE'S ON YOU!, co jest średnio śmieszne, tak jak to:

1 komentarz:

.